piątek, 12 października 2012

Mój przyjaciel czosnek

Czuję jesień... ponurą, zimną, przygnębiającą. Nie lubię takiej aury. Czuję się wtedy nijako, nic mi się nie chce, jest mi zimno, smutno i w ogóle źle. To nie tylko wpływ jesieni ale też pewnie nieustannie powracającego przeziębienia. Brr. To świetny moment, żeby najeść się czosnku. Rano trochę głupio, bo potem w pracy zionie się tym zapaszkiem, ale teraz jest ostatni dzwonek:) może poranna kawa zabije pozostały aromat... 



A najbardziej lubię czosnek w postaci sosu czosnkowego. Niby tylko jogurt, majonez, czosnek i przyprawy a tyle smaku. Przypomniał mi się tegoroczny urlop, kiedy to będąc nad Balatonem, w jedyny pochmurny dzień, wybraliśmy się do pobliskiej pizzerii. Było tak przeraźliwie zimno, że baliśmy się, że wrócimy z wczasów przeziębieni. Postanowiliśmy do pizzy zamówić sos czosnkowy właśnie. Reakcja mówiącej tylko-po-niemiecku kelnerki - bezcenna. Chichotała się jakbyśmy poprosili o najdziwniejszą rzecz pod słońcem. Ale prośbę spełniła - przyniosła po chwili z zaplecza tzw. sos czosnkowy. W jej przeświadczeniu sos czosnkowy to był zwykły czosnek, tylko przeciśnięty przez praskę:) Ależ to był wtedy smak:) i najważniejsze - pomogło. Chorobę - choć na trochę - od siebie odsunęliśmy. 


A jak Wy robicie sos czosnkowy? :)

5 komentarzy:

  1. dla mnie czosnku i soli zawsze jest mało... w przepisie są 2-3 ząbki a ja musze dać ich z 5 żeby cokolwiek poczuć

    OdpowiedzUsuń
  2. oj, czosnek zawsze musi być i to w dużej ilości :)

    OdpowiedzUsuń
  3. no ba, jasne że robię, cóż za pytanie! ;]

    OdpowiedzUsuń
  4. uwielbiam czosnek, dodaję go niemal do wszystkiego, im więcej, tym lepiej :)

    OdpowiedzUsuń
  5. @Ola, @Kuchnianawzgorzu.pl, @Kuchenny bałagan: to tak jak mój mąż, on kocha czosnek i wszędzie chce go dużo :)
    @Karmel-itka.: u nas najlepszy sos czosnkowy robi Andrzej:)

    OdpowiedzUsuń